top of page

"Najpierw ich mordowano, a potem przez cały PRL mordowano pamięć o nich "

Po 23 latach tzw. wolnej Polski szczątki polskich patriotów zamordowanych przez komunistów odnalezione! Do dołów śmierci wrzucali ich tak jak w Katyniu: z przestrzeloną potylicą, związanymi rękami. Na Powązkach Wojskowych w Warszawie Instytut Pamięci Narodowej odkopuje zamordowanych w więzieniu na Rakowieckiej.

Według najnowszych ustaleń w dzisiejszej kwaterze "Ł" ("Łączka") Cmentarza Wojskowego na Powązkach w Warszawie komuniści - od połowy 1948 r. - grzebali ciała zamordowanych w więzieniu przy ul. Rakowieckiej. Zrzucali ich do dołów, zasypywali wapnem, a teren niwelowali. W miejscu tym, które po wojnie nie należało do cmentarza, zrobiono kompostownię, śmietnik, a potem zaczęto stawiać groby - często oprawców. Przywódców komunistycznej partii i państwa, sędziów, prokuratorów, funkcjonariuszy UB i Informacji Wojskowej. Bermanów, Brystygierów, Kryżów, Fejginów.

Mieli zniknąć na zawsze

Na "Łączce" pogrzebanych może być ok. 300 osób - polskich patriotów, którzy nie zgodzili się na drugą, sowiecką, okupację Polski. Tu najpewniej zakończył swoją ziemską drogę dobrowolny więzień Auschwitz rtm Witold Pilecki, szef Kedywu AK gen. August Emil Fieldorf "Nil", dowódca 5. Brygady Wileńskiej mjr Zygmunt Szendzielarz "Łupaszka", dowódcy Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość", w tym ppłk Łukasz Ciepliński, cichociemny, żołnierz AK mjr Bolesław Kontrym "Żmudzin", dowódca AK i WiN na Lubelszczyźnie mjr Hieronim Dekutowski "Zapora", obrońca Wybrzeża we wrześniu 1939 r. kmdr Stanisław Mieszkowski, działacz narodowy Adam Doboszyński. Wśród nich przedwojenny dyrektor Katolickiej Agencji Prasowej, członek Rządu RP na Uchodźstwie, a po wojnie redaktor naczelny "Tygodnika Warszawskiego", pisma Kurii Metropolitarnej Warszawskiej ks. Zygmunt Kaczyński. I wielu, wielu innych przedstawicieli polskiej inteligencji, elity II RP.

Rodziny często nie wiedziały o śmierci najbliższych. Oni mieli zniknąć na zawsze. Naczelnik więzienia mokotowskiego Alojzy Grabicki żonie jednego ze skazanych powiedział: "Po takich zbrodniarzach ziemia musi być zrównana". Najpierw ich mordowano, a potem przez cały PRL mordowano pamięć o nich. Z przykrością należy stwierdzić, że po 1989 r. niewiele się zmieniło. Skandaliczne jest to, że IPN-owi pozwolono na badanie "Łączki" dopiero teraz, po 23 latach wolnej Polski. Przecież rodziny ofiar do dziś nie mogą zapalić lampki na grobie i pomodlić się, bo tych grobów po prostu nie ma. Można odnieść wrażenie, że dzisiejsze okrągłostołowe "elity", które bardzo często mają komunistyczny rodowód - również po stronie "Solidarności", nie chcą, aby prawdziwi bohaterowie wrócili do świadomości Polaków.

Bez grobów

Zamordowanych grzebano w bezimiennych grobach. Z przepisów więziennych wynikało, że należało to robić na miejscowym cmentarzu, często na jego obrzeżach, z dala od innych grobów lub obok cmentarnego muru.
Inaczej było np. w Białymstoku. Naczelnik wydziału więziennictwa miejscowego WUBP Leon Ozgowicz w 1953 r. napisał, że zwłoki chowa się "w miejscach niedostępnych dla osób cywilnych, tzn. w różnych miejscach. Powyższych czynności dokonuje się tajnie, tak aby nikt tego nie spostrzegł z osób niepożądanych. Na cmentarzu nie chowa się z powodu tego, że mogą ciało wygrzebać i urządzić jakiekolwiek demonstracje, co jest niedozwolone. Wobec tego nie ma żadnych grobów ani też numerów na grobie".

Ciała chowano też bezpośrednio w miejscach kaźni - w więzieniach, np. owianej do dziś tajemnicą podwarszawskiej katowni w Miedzeszynie (kryptonim "Spacer") czy nie mniej tajnym areszcie NKWD we Włochach (tu więziono m.in. Bolesława Piaseckiego, a być może również gen. Fieldorfa).

„Ubek-emeryt”

Kluczem do ustalenia miejsca pogrzebania bohaterów Polski Podziemnej jest odnaleziony w archiwach IPN dokument. To zapis relacji Władysława Turczyńskiego, który w więzieniu przy Rakowieckiej w Warszawie trudnił się grzebaniem zwłok zamordowanych. Wskazywał on jednoznacznie na Powązki, a najprawdopodobniej właśnie na tzw. Łączkę - obecną kwaterę "Ł" Cmentarza Wojskowego, która w latach 50. znajdowała się poza terenem ówczesnej nekropolii. Obecnie jest tam symboliczny pomnik więźniów politycznych zamordowanych w latach 1945-1956 na warszawskim Mokotowie.

Ustalenia IPN to przełom w poszukiwaniach zwłok polskich bohaterów, bowiem przez lata rodzinom, mimo wielu starań, prawdy nie udało się odkryć. Dotychczas, obok "Łączki", wskazywano także na inne miejsca grzebania ciał zamordowanych. Kilka lat temu dostałem list podpisany "ubek-emeryt", w którym - sądząc po charakterze pisma - starszy pan informował mnie, że generał Emil Fieldorf, podobnie jak rotmistrz Witold Pilecki i inne ofiary komunistycznych morderców, został pogrzebany na Okęciu, przy fosach.

Wózkiem na Powązki

Prócz "Łączki" badacze najczęściej wymieniali jednak Dolinkę Służewiecką - teren przy kościele św. Katarzyny, gdzie po latach stanął pomnik ofiar totalitaryzmu. Tak było przez lata. Dzisiejsza wiedza jest bardziej precyzyjna. Otóż na Służewcu polscy patrioci mieli być chowani od 1945 do 1948 r. Potem, od początku 1948 r., zbrodniczy plan uległ zmianie - miejscem spoczynku doczesnych szczątek bohaterów stały się Powązki.
Finałowa scena filmu Ryszarda Bugajskiego "Generał Nil" pokazuje, jak po wykonaniu wyroku ciało gen. Fieldorfa zapakowane do worka, zostaje wywiezione poza teren więzienia na drewnianym wózku ciągniętym przez konia. Ten stukot kopyt, najczęściej późnym wieczorem, zapamiętało wielu więźniów Mokotowa. Następnie grabarze wrzucili worek do głębokiego dołu i posypali wapnem. Gdzieś pod murem cmentarza. Teraz, dzięki IPN-owi, możemy dopowiedzieć: cmentarza na Powązkach.



 

Powązki


Tadeusz M. Płużański
Artykuł ukazał się w najnowszym numerze tygodnika

"Nasza Polska" Nr 33 (876) z 14 sierpnia 2012 r.
dodał RWW

Zrzucali ich. - tak jak w Katyniu - do bezimienny dołów. Nago, czasem w więziennych butach i ze związanymi rękami. Niektóre ofiary miały na sobie mundury Wehrmachtu... Aby bohaterowie Polski nigdy nie zostali odnalezieni, doły śmierci zasypano grubą warstwą ziemi. Czasem dodatkowo wapnem, aby zatrzeć wszelkie ślady. Najpierw barbarzyńcy zrobili tam kompostownię, potem śmietnik. Katyń tym się różni od "Łączki", że tam Sowieci ustawili latrynę.

Super express - Żołnierze Wyklęci  

bottom of page